Nauczyciele matematyki czy polskiego jakoś ufają tym uczącym na poprzednich etapach, nie przychodzi do głowy matematykowi uczyć na nowo w liceum tabliczki mnożenia. Natomiast nie wiem, dlaczego w historykach tkwi głębokie przekonanie, że trzeba na nowo zaczynać od piramid
Słowa te podobno wypowiedziała pani poseł Katarzyna Hall, były minister edukacji (źródło: komentarz Piotra Skwiecińskiego w „Rz”).
Istotnie, nauczmy zatem dzieci w szkole podstawowej dokładnie o historii piramid, to bez problemu zrozumieją w liceum dzieje najnowsze. Dajmy dzieciom do przeczytania w klasach I-III W poszukiwaniu straconego czasu, żeby w gimnazjum móc przejść do Ulissesa. Nauczmy dzieci w szkole podstawowej teorii Newtona, w gimnazjum teorii względności, a w liceum mechaniki kwantowej, na pewno wszystko zapamiętają. Rachunek różniczkowy proponuję wdrożyć razem z tabliczką mnożenia, żeby było szybciej. Oczywiście żadne z tych dzieci niczego nie zapomni, ani nie pokręci.
Czy ktoś, kto jak p. Hall, był (jest?) nauczycielką przez wiele lat, nie rozumie, że pewnych rzeczy nie da się przedstawić i nauczyć poprawnie, opierając się na wiedzy i umiejętnościach, którą dzieci przyjęły wcześniej, stosownie do swego wieku i zdolności poznawczych? Dotyczy to nie tylko historii – a nie dotyczy chyba tylko WF.
A z możnością zaufania poprzednim nauczycielom bywa różnie.
