Krótka, lecz idiotycznie przebiegająca rozmowa (z obu stron) z dziewczyną z grinpisu w sprawie ‘ratowania pszczół’ nie wzbogaciła mnie duchowo, a grinpis mojej forsy nie dostanie, obawiam się. O co chodziło? Mnie interesuje konkret, grinpis interesują moje pieniądze na pisanie papierków. A więc czym się chwali grinpis? No więc dzięki ich papierkowej robocie Unia Europejska zabroniła stosowania trzech najbardziej szkodliwych środków owadobójczych. A dlaczego grinpis nie chwali się wysiłkami obróconymi ku prawodawcy polskiemu? Czyżby polskie prawa były mniej istotne czy skuteczne? UE to instytucja w gruncie rzeczy skompromitowana – to jakieś gryzipióry, co zabraniają stosowania flakoników na oliwę w restauracjach, wściekają się, że Węgry nie wdrażają procedur bezpieczeństwa w gospodarce morskiej (‘przybiliśmy do skalistych brzegów Czech’), i w ten sposób utrzymują Janusza Korwin-Mikkego. No więc ja mam propozycję, jak nie do grinpisu, to do innego pisu jakiejkolwiek barwy: ustalcie, które środki są szkodliwe, jakie ich stosowanie jest szkodliwe, kto je sprzedaje i kupuje, oznaczcie strefy skażenia, zamówcie badania wskazujące, jak chronić sady i uprawy bez szkodzenia pszczołom i jak zneutralizować istniejące skażenie, skoordynujcie szkolenia, jak chronić owady zapylające, wreszcie ustalcie realnych trucicieli. Oj, ale to wymagałoby pracy w terenie, bez takich akcji jak z Rospudą, i bez możliwości wymuszania haraczy od inwestycji budowlanych? To jesteście ideowi, czy nie? A może chcecie, żeby to zrobił ktoś inny, zupełnie jak redaktorzy ‘naszych’ pisemek chcą, żeby ktoś za nich wygrał wybory? A, i jeszcze jedno: to straszenie ‘brakiem miodu’ to tekst dla mieszczuchów. Gatunki zapylające to najczęściej nie pszczoły miodne, ale muchy, trzmiele i dzikie pszczoły – i to one są najbardziej zagrożone środkami owadobójczymi. Sprawa jest bardziej skomplikowana, niż się nam zdaje.
Specjalne podziękowania dla Ogrodu Botanicznego UW! :)
Komentarze